|
„Nie, nie dla wiedzy podróżujemy. Nie po to też
podróżujemy, by na chwilę
z codziennych trosk się wyrwać i o kłopotach zapomnieć [...]
Nie, nie żądza wiedzy nas gna ani ochota ucieczki, ale
ciekawość, a ciekawość jak się zdaje, jest osobnym popędem,
do innych niesprowadzalnym”
Leszek Kołakowski — Mini wykłady o maxi sprawach
Jest 23 październik
2010r. godzina 15:30 , wraz z kolegami oraz naszymi
opiekunami idziemy w stronę wejścia do samolotu, za parę
minut wyruszymy z lotniska w Warszawie w niezwykłą podróż,
która będzie dla Nas źródłem nowych doświadczeń i doznań.
Chwile gdy żegnaliśmy się z rodzicami pod szkołą wydają się
Nam teraz tak niezwykle odległe. Wchodzimy na pokład
samolotu, przy wejściu witają nas stewardessa. Zajmujemy
swoje miejsca, część z Nas czuje zapewne strach, w końcu dla
większości to pierwszy w życiu lot , jednak wraz z
mijającymi minutami spędzonymi w wygodnych fotelach wzbiera
się w nas coraz większa ciekawość – „Jak tam będzie?” , „Czy
się nam tam spodoba”. Pojawiają się również pewne
wątpliwości „Czy aby na pewno damy sobie radę?” - te jednak
zostają natychmiast rozwiane przez nasze opiekunki. W końcu
samolot rusza, czujemy jak odrywa się od ziemi, myślimy „eh,
zaczęło się i nie ma już odwrotu” rozpoczynamy podróż – Nasz
nowy cel to Portugalia. W drodze czeka nas jeszcze
przesiadka w Paryżu, a przed tym długie i nudne
oczekiwanie na nasz lot – po ponad 10 godzinnym pobycie na
lotnisku wiemy na pewno jedno : w zamontowanych tam fotelach
nie można się spokojnie wyspać.
Jest 24 październik
godzina 7:00 zmęczeni i niewyspani ruszamy w dalszą drogę z
lotniska w Paryżu do Portugalii. Na pokładzie samolotu
pochłaniamy kilkanaście kaw, które pomogą nam przetrwać
podróż. Mija parę godzin, nareszcie jesteśmy w Lizbonie
stolicy Portugalii. Na lotnisku czekają już na nas grupy
z Niemiec i Malty które przybyły przed nami oraz portugalscy
nauczyciele którzy mają nas zabrać do Grandoli –
miejscowości w której znajduje się szkoła biorąca udział w
projekcie COMENIUS. Udajemy się do autobusu, a następnie
ruszamy w drogę. Przez okna podziwiamy całkowicie nowe
krajobrazy, tak odmienne od tych które widujemy w Polsce, y
odczuwamy również o wiele cieplejszy klimat. W końcu
dojeżdżamy do szkoły w Grandoli, jest godzina 13:10.
Portugalczycy umieszczają nas – grupę Niemiecką , Polską i
Maltańską w jednym z pomieszczeń koło szkoły, mamy tam
wypocząć i poczekać na przyjazd rodzin. Nasza ciekawość
wygrywa jednak ze zmęczeniem, wraz z kolegami idziemy
zwiedzać okolice szkoły, odkrywając przy tym wiele ciekawych
rzeczy. Opiekunów poszczególnych grup przewieziono do
hotelu. O godzinie 15:00 zostaliśmy zabrani na obiad do
pobliskiej restauracji, niestety nie wszystkim grupom
jedzenie przypadło do gustu - nam jednak ono smakuje, no
może poza jedną rzeczą - oliwkom mówimy solidarnie,
stanowcze „nie!”. Po obiedzie zostaliśmy zabrani przez
portugalskie rodziny do ich domów. Trzeba przyznać że
Portugalczycy to ciekawi i intrygujący ludzie posiadający
duża gamę zainteresowań, na nasze szczęście podobnych do
naszych. Resztę dnia, wykończeni podróżą spędzamy w łóżkach
rozmyślając nad tym co przyniesie jutro.
25
październik, Poniedziałek. Wstajemy wcześnie rano,
szykujemy się do wizyty w szkole, jesteśmy lekko zdziwieni
chłodnym porankiem który zastaliśmy.
O godzinie 9 czekamy pod szkołą na pozostałych członków
projektu, wspólnie mamy się udać do Burmistrza Grandoli na
oficjalne przyjęcie. W końcu przybywa również grupa z
Rumunii. W ratuszu zostaliśmy przywitani bardzo gorąco. Po
tym wzruszającym wydarzeniu udaliśmy się na lunch do
szkolnej stołówki. Następnie odbyły się pierwsze sesje z
tablicami interaktywnymi oraz prezentacje szkół. Na
wybranych przykładach zostały nam pokazane możliwości
tablic. Na zakończenie dnia wracamy do rodzin, wraz z
portugalskimi kolegami zwiedzamy ich rodzinne strony oraz
poznajemy przyjaciół z którymi się na co dzień spotykają.
26
października, następnego dnia we wtorek kontynuujemy
prace z tablicami. O wiele ciekawszy dla nas jest jednak
wyjazd do Troji jednego z regionów Grandoli, gdzie znajduję
się jedna z największych i najpiękniejszych portugalskich
plaż. Mamy okazje rozkoszować się pięknem Oceanu
Atlantyckiego, oraz niezwykłą architekturą budynków
wybudowanych przy porcie. Wspaniałe widoki widzimy również z
tarasu jednego z pobliskich hoteli do którego zostaliśmy
zabrani. Krajobraz, który ujrzeliśmy zaparł nam dech w
piersiach, oraz napawał nas coraz większym przekonaniem, iż
decyzja związana z chęcią przyjechania do tego kraju była
słuszna. Resztę wolnego czasu spędzamy z naszymi kolegami z
Portugali zwiedzając Grandole.
27
Październik, Środa . Żegnamy grupę z Malty która
opuszczała już Portugalię. Po tylu wspaniałych chwilach
spędzonych wspólnie ciężko było nam się rozstać. Pozostałą
część dnia spędziliśmy w Evorze, mieście oddalonym o 100 km
od Grandoli. Tam wraz portugalskimi uczniami dostaliśmy
zadanie znalezienia kilkunastu zabytków, oraz zrobieniu
sobie z nimi zdjęć. Niestety jest to dość ciężkie i
czasochłonne zadanie. Po kilku godzinach poszukiwań w końcu
odnajdujemy wszystkie. Zmęczeni ale i szczęśliwi, w końcu
mieliśmy okazję zobaczyć wycinek portugalskiej kultury i
tradycji wracamy do Grandoli. Wieczorem zostaliśmy zabrani
do restauracji, gdzie odbyła się pożegnalna kolacja,
następnego dnia wcześnie rano nasza grupa miała udać się na
lotnisko. Po smacznej kolacji zostaliśmy obdarowani przez
dyrektorkę szkoły drobnymi upominkami. Niestety w końcu
przyszedł czas pożegnań. Po czasie spędzonym z nowymi
kolegami, rozstanie wydawało nam się czymś ciężkim. Część
pocieszała się myślą że spotkamy się z nimi w Polsce
w końcu to u nas odbędzie się następne spotkanie członków
projektu COMENIUS niewiele jednak to nam pomagało. Nowe
znajomości i wrażenia z Portugalii bez wątpienia zapiszą się
nam głęboko w pamięci. Po raz ostatni udawaliśmy się na
spoczynek pod „portugalskim niebem”.
28
Październik, Czwartek. Nasz ostatni dzień pobytu -
jeśli można tak to nazwać – w Portugalii. Po bardzo wczesnej
pobudce udaliśmy się w drogę na lotnisko do Lizbony.
Wyjeżdżaliśmy z Polski z obawami przed całkowicie nową
sytuacją, która nas czeka, teraz było nam żal tam wracać.
Jedyne co nam pozostało to czekać na okazję powrotu do
Portugalii, tego jakże wspaniałego kraju, który oczarował
nas nie tylko kulturą czy tradycją, ale przede wszystkim
ludźmi posiadającymi tak różne od polskiego podejście do
świata. I choć wróciliśmy do Polski bardzo późno coś około 1
w nocy, przywitał nas chłodny klimat i szara Polska
rzeczywistość to byliśmy szczęśliwi, w końcu po długiej
rozłące spotkaliśmy się
z rodzicami oraz przyjaciółmi z kraju. Bogatsi o nowe
doświadczenia i pełni ciekawości co przyniesie wizyta
naszych zagranicznych kolegów u nas czekamy na ich przyjazd
w lutym.
D.
|
|